|
|
Jak karp został strażakiem
Raz młynarz z mąką ruszył do miasta,
Żeby gosposie upiekły ciasta,
Żeby pan piekarz upiekł bułeczki,
Chałki, rogale i kajzereczki.
A u młynarza w tym czasie w domu
Wypadł węgielek, tak po kryjomu.
Wyskoczył z pieca i daję głowę,
Że już nieszczęście prawie gotowe.
Już się oknami dym szary snuje.
Czy dom młynarza ktoś uratuje?
Pierwszy na alarm kogut zapieje:
"Ludzie, ratunku, dajcie nadzieję!".
Lecz wkoło nie ma żywego ducha
- Wszyscy są w mieście, nadzieja krucha.
Może nad stawem ktoś tu pomoże
- Biegnie tam kogut jak szybko może.
Zaalarmował prędziutko kaczkę,
Ta kurkę wodną i raków paczkę,
Raki zaś karpia i dwie szczeżuje.
Ktoś tu na pewno młyn uratuje!
Karp wraz z rakami pomysł wnet mają
- Już się do wody stawu rzucają.
Podnoszą tamę, a z niej strumienie
Płyną do młyna - gaszą płomienie.
|
|
Wracając z miasta młynarz z daleka,
Widział, że kogut przy młynie czeka.
I młynarzowi aż włos się zjeżył,
Gdy o pożarze kogut się zwierzył.
Karp i szczeżuje, ptaki z rakami
Stali się wtedy bohaterami,
Zaś wdzięczny młynarz dał swym strażakom
Trzy worki ziarna za pomoc taką.
Odtąd, gdy pożar we wsi szaleje
Strażak ze stawu wodę weń leje.
Karpie do dzisiaj ziarna zbożowe
Chętnie zjadają i stąd są zdrowe.
Wyliczanka
Z karpia strażak to jest zuch,
Bo ma z łusek cały brzuch,
Ogień w łuski go nie parzy
O gaszeniu ciągle marzy
Raz, dwa, trzy, razem z karpiem gasisz Ty!
|
|