Jak reklama wodnika uratowała

Raz wodnik młodziutki, z wodnikiem staruchem
Rozmawiał w gospodzie "Pod Modrym Fartuchem"
I pytał starego pijąc napój z mięty,
Jak do tego doszło, że dziś jest zaklęty.

"Kiedyś byłem kupcem" - rzecze wodnik stary
"Nie byłem uczciwy, ważyłem bez miary,
Przed "Modrym Fartuchem" ryby sprzedawałem,
Lecz często klientów swych oszukiwałem.

Zamiast ryb szlachetnych, dawałem ościste,
Zamiast wypłukanych, wkładałem muliste,
Zamiast dać łososie, dawałem bolenie
Rybom przed ważeniem wkładałem kamienie.

Aż kiedyś dwa karpie kupić sobie chciała,
Przebrana za chłopca czarownica mała,
Gdy tylko odkryła, że ją oszukuję,
Rzuciła swe czary i teraz żałuję.



Stałem się wodnikiem, mam zielone włosy,
I z zielonej trawy spijam krople rosy.
Zzieleniał mi nosek, skóra zzieleniała
Wodnikami jest też ma rodzina cała!

Czar dopiero pryśnie, kiedy będą cuda,
Gdy na rynku rybnym reklama się uda,
Gdy w telewizorze będą o tym gadać,
Że ludzie dla zdrowia karpie winni jadać".

Nagle młody wodnik na głos się uśmiecha:
"Wiesz, że wkrótce będzie w rodzinie uciecha?
Klątwa zaraz pryśnie, bo ludzie mówili
Że reklamę z karpiem właśnie już puścili,

W niej wyskoczył z wody nasz karp tradycyjny
I wpłynął na talerz, na stół wigilijny.
Reklamę zakupił instytut naukowy,
Więc nasza rodzina czary ma już z głowy.

Wyliczanka wodnika

Zieloną masz skórę i zielone włosy,
I z zielonej trawy pijesz krople rosy,
Na zielonej głowie czapka zielenieje,
A kogut zielony w Twoim domu pieje!
Kuku ryku, kuku ryku, ja Cię lubię mój wodniku!